Administrator
Obudziłaś się na łące. Wiatr nie był silny, choć trawa pochylała się prawie do ziemi. W powietrzu było czuć zapach porannej rosy, a z drzew kopały kropelki, które następnie spadały na twój lśniący policzek. "Co za śliczny dzionek!"- pomyślałaś. [...] Po wspólnym posiłku z Santiago ruszyłaś na swoją pierwszą przygodę. Teraz, stał przed tobą duży drogowskaz, a jego strzałki wskazywały na trzy różne miejsca... Możesz udać się tylko w jedno z nich, a masz do wyboru: "Jezioro Lśniących Wód", "Las Duchów" lub "Dolinę Fiołków".
Offline
Spojrzałam jeszcze raz na drogowskazy.
- Co o tym myślisz Santiago?- spytałam najlepszego przyjaciela.
Chłopak uśmiechnął się.
- Dolna Fiołków brzmi przyjemnie- stwierdził
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Żartujesz, prawda? Mi się podoba las duchów.
Teraz on miał radosne iskierki w oczach .
- Duchy? Zapomnij.
- Co, boisz się? -spytałam zdziwiona.
- Ja? Nie! Ale ty uciekniesz przy pierwszym szmerze jaki słyszysz.
Uśmiechnęłam się.
- Uważaj, żebyś to ty czasem nie uciekał.No to zostaje Jezioro Lśniących Wód. Co ty na to?
-Ruszajmy.
Offline
Administrator
Słowo od Mistrza Gry: Widzę, że jestem twoim pierwszym Mistrzem Gry w życiu A więc coś Ci powiem... Nie do końca to na tym polega. Ty piszesz jako Sophie, a ja np. opisuje otoczenie i udzielam Ci odpowiedzi Santiago. Proszę, postaraj się pisać według podanego przeze mnie przykładu, zawartego w poprzednim zdaniu :3 To tyle ode mnie, a wracając do przygody...
-~-~-~-~-
[...] Szliście teraz wraz z Santiago po górskiej ścieżce. Słońce świeciło jak szalone, a po policzkach spływał wam pot. Mało co nie opadłaś z sił, byłaś bardzo blada co zauważył twój towarzysz. Zmartwiony spytał;
- Panienko Sophie, wszystko w porządku? Źle wyglądasz...
Był skłonny do odpoczynku, lecz ty byłaś dzielna i dalej dążyłaś do celu. [...] Wkrótce, na horyzoncie pojawił się jakby zarys jeziora i zamku, ale czy to było prawdziwe czy to może zwykła fatamorgana?
Offline
- Trzeba to sprawdzić Santiago. Może to tylko przewidzenie, z powodu gorąca, ale trzeba to zobaczyć.-powiedziałam do towarzysza.
Offline
Administrator
Wkrótce okazało się, że to nie fatamorgana, a prawdziwy zamek. Dodatkowo... Teraz widać było wyraźnie! Pod owym budynkiem toczono właśnie walkę. Wojownicy ubrani byli różnie; jedni w luźny, sportowy strój; drudzy w uniformy. Jeszcze jedna rzecz rzuciła Ci się w oczy. Bowiem na rękach przeciwników zauważyłaś pewien znak. Zdawało Ci się, że już go gdzieś widziałaś. Miałaś rację... To był znak "Spirali Krwi"!
Offline
-Spirala Krwi to odwieczny wróg mojej rodziny! Moim obowiązkiem jest walka z nimi!
Jedną z grup mogła być fundacja huntik. Trzeba więc atakować tylko tych, co mają znamiona na ręce.
Szybko zdjęłam amulet z szyi i przywołałam tytana:
-Naprzód, Kipperinie!
Ostatnio edytowany przez Sophie Castervill (2012-02-22 08:43:03)
Offline
Administrator
I guzik! Kipperin uciął sobie krótką "drzemkę" i nie dawał żadnych oznak życia. Przez chwilę zastanawiałaś się czy ten amulet na pewno działa, a może jest pusty. Spirala Krwi zauważyła twoje zmagania z Kipperin'em i wysyłając jednego ze swoich członków, zaczęli cię atakować!
- Ruszaj do boju, Cienisty Kolit'asie! (wybacz jeżeli popełniłam błąd, ale nie wiem jak się odmienia nazwę tego tytana)- krzyknął młody "spiralowca" i wezwał swego tytana.
- Teraz... Atakuj!- wydał swą komendę. [...] Na próżno próbowałaś użyć Kipperin'a... Ten Cię po prostu nie słuchał!
Offline
Burza błysków!- krzyknęłam broniąc się przed atakiem wrogiego tytana.
Spojrzałam na amulet Kipperina.
- Wybrałeś sobie moment.. - mruknęłam i łapiąc drugi amulet powiedziałam- Ty mnie nie zawiedź. Przejmij kontrolę, Dendrasie!
Następnie jeszcze raz użyłam zaklęcia Burzy błysków.
Offline
Administrator
Burzą Błysków trafiłaś owego człowieka, jednakże On użył Klątwy Śmierci i odepchnął Cię w dal tak, że aż upuściłaś amulet z Dendras'em! Nie zdążyłaś wezwać swego tytana i byłaś bezbronna oraz bardzo osłabiona. Wtem spiralowca użył kolejnego zaklęcia... "Ciągu Otchłani". W ziemi powstała czerwona dziura, która następnie zaczęła wciągać wszystkie bliżej położone przedmioty- Ciebie nie dosięgała, lecz twój amulet owszem. [...] Sekundy biegły nieubłaganie, zdawało Ci się, że nie zobaczysz już więcej swego tytana... Jak tu nagle zielony amulet Kipperin'a zaczął się świecić i kręcić. Zaraz potem ujrzałaś stworka, który unosił się w powietrzu...
... Tytan rozpędził się i w ostatniej chwili złapał amulet Dendras'a. Podał go Ci, a sam teraz leciał w stronę wrogów. [...]
Offline
- Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz, Kipperinie!
Rzuciłam jeszcze jedną burzą błysków, by pomóc tytanowi. Potem mobilizując siły jeszcze raz spróbowałam wezwać Dendasa.
- Przejmij kontrolę, Dendrasie!
Offline
Administrator
Na twe ostatnie słowa łowca machną dziwnie ręką. Chwilę potem piasek pod twymi nogami zaczął się ruszać i tworząc wir wokół człowieka uspokoił się. Twojego przeciwnika już nie było... "Co to było? Co to za znak?"- czarne myśli chodziły Ci po głowie. Kipperin wrócił do amuletu. Podczas walki nie zauważyłaś, że cała reszta także przepadła- również Santiago. Stałaś teraz na środku jakiegoś pustkowia- z daleka od jakiejkolwiek cywilizacji- zupełnie sama i mocno zmęczona... "Co tu się dzieje?"- myślałaś.
Offline
Usiadłam na chwilę, żeby odpocząć. Wokół mnie było pusto. Gdy tylko odpoczęłm, ruszyłam dalej w poszukiwanie mojego przyjaciela.
Offline
Administrator
Jeszcze w pełni nie odzyskałaś sił, ale wędrowałaś dzielnie dalej. Teraz na horyzoncie pojawiły się piękne góry. Przez pojedynek straciłaś prawie pół dnia, więc słońce zaczęło już zachodzić, a niebo przyjęło złocisto- czerwony kolor. [...] Szłaś i szłaś, ale nigdzie nie widziałaś ani Spirali, ani Fundacji, ani swego towarzysza. Koło ciebie znajdowała się mała polana i niewielkie jeziorko. Może słuszną decyzją byłoby przenocować tu i nabrać sił?
Offline
Iść dalej po ciemku to zły pomysł. Mogłabym niechcący przegapić jakiś ślad... Postanowiłam odpocząć.
Nie mając wyjścia rozłożyłam swój namiot. Wokół polany rosły drzewa, więc bez problem znalazłam chrust do ogniska. Miałam nadzieję, że Santiago znajdzie mnie. W dodatku ogień sploszy zwierzęta.
Pełna nadziei zasnęłam, pamiętając, żeby amulety i bagaż podręczny mieć pod ręką.
Offline
Administrator
Chwilę potem spałaś jak zabita. Gdy tu nagle, krzaki zaczęły się ruszać. Ktoś się zbliżał, ale jego kroki nie brzmiały jak człowieka czy tytana. "Któż to mógł być?"- zastanawiałaś się.
Offline